Po wizycie w Wiedniu dojechalismy do granicy wegierskiej. Pierwsze 30 km potwierdzilo slowa naszego kolegi: Wegry to nudny kraj jezeli chodzi o rower. Na glowniejszych drogach jest zakaz jazdy rowerem (i nawet brak pobocza), a drozki ktorymi sie poruszalismy wygladaja gorzej niz w podpoznanskich lasach. Do tego stojace powietrze i temperatura, ktora tego dnia doszla do 39st C!!!!
Nie dalo sie jechac i z pomoca pociagu wieczorem znalezlismy sie w Budapeszcie. Po nocnym przejezdzie przez miasto (pieknie bylo:) ) spotkalismy sie z Petra i Erich´em – naszymi znajomymi z Nowej Zelandii. Przyjeli nas barzo cieplo i czujemy sie tutaj jak w domu.
Wczoraj zwiedzalismy miasto, a glowna atrakcja byly laznie – zdjecia wiecej wytlumacza (wrzucimy je przy najblizszej okazji).
Czas jednak ruszac i dzisiaj bedziemy juz w Rumunii – za 3-4 dni chcemy spotkac sie z Magda – siostra Agnieszki – ktora razem ze znajomymi rusza w Fogarasze, a poniewaz moja noga jest juz sprawna my tez idziemy w gory.
Troche szalona ta nasza podroz rowerowo-kolejowa, ale ma swoj urok i to jest najwazniejsze!!
Pozdrawiamy