Minimalism game – podsumowanie

30 dni podczas, których mieliśmy oddać / wydać / sprzedać ponad 900 rzeczy minęło bardzo szybko. My pognaliśmy dalej i nawet nie mieliśmy czasu zastanowić się i podsumować tego okresu.

Co się udało?

Mieszkanie oczyściliśmy z rzeczy, których nie używaliśmy przez większość czasu, z istnienia niektórych nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy.

Czy czujemy, że mamy mniej rzeczy?

Tu odpowiedź zależy od tego kto odpowiada. Ja twierdzę, że nie, bo usunęliśmy przede wszystkim rzeczy, które były gdzieś pochowane i na co dzień nie stanowiły przeszkód w poruszaniu itp. Potwierdzam, że jedna szuflada w kuchni zamyka się bez problemu co wcześniej nie miało miejsca:)

Jacek ostatnio entuzjastycznie stwierdził, że lepiej mu się mieszka i nie wie czy to właśnie przez usunięcie części rzeczy, ale fakt faktem – ma takie poczucie.

Prawda pewnie leży gdzieś pośrodku, ale mam pewne przemyślenia po tym okresie. Częściowo opisaliśmy je w pierwszych postach, ale zakładając, że od 10 dnia niczego nie pisaliśmy podsumuję je poniżej.

  1. Przed rozpoczęciem gry zrób listę rzeczy, których chcesz się pozbyć. Im więcej dni w przód tym lepiej.
  2. Listę rób kategoriami lub miejscami, w których te rzeczy leżą – szybciej zauważysz efekt i łatwiejsze będzie odnajdywanie rzeczy. 
  3. Pozbywając się rzeczy trzymaj się listy – nie rób wyjątków!
  4. Rzeczy, które chcesz sprzedać wrzuć na początek gry – będzie większa szansa na sprzedanie.
  5. Określ sobie ramy czasowe sprzedaży – na przykład po 2 tygodniach zmniejszasz cenę o X%, po kolejnych o Y% itp.
  6. Spróbuj znaleźć miejsca / osoby, które potencjalnie mogą być zainteresowane odebraniem od Ciebie rzeczy jeszcze przed rozpoczęciem gry.
  7. Jeśli coś się nie nadaje do sprzedania to odkładaj je do jednego kartonu – raz na tydzień wywoź w wybrane miejsce.
  8. Jeśli coś jest do wyrzucenia – rób to od razu – nie zwlekaj ani minuty.
  9. Nie oczekuj euforii od obdarowywanych osób – możesz się bardzo mocno zdziwić i przy okazji zniechęcić.

Każdy punkt może być osobnym tematem blogposta i myślę, że tak zrobimy, bo z autopsji mogę podać kilka bardzo dokładnych przykładów, które uchronią Was od skrajnych emocji, które możecie napotkać na swojej drodze. Ja zauważyłam na przykład następujące stany emocjonalne:

  1. Niepewność – kilka dni przed rozpoczęciem, ale szybko minęła jak na jednym wdechu byłam w stanie wypisać pozycji na ponad 11 dni! Od razu mi to otworzyło oczy, że jednak warto i trzeba coś takiego zrobić;)
  2. Euforia – pierwsze dni były cudowne – wyrzucanie po jednej, dwóch, trzech a nawet czterech rzeczy to pestka:) Szybko i bez bólu:)
  3. Zadowolenie – od pięciu rzeczy zaczęłam kombinować. Pomimo listy czasem coś wykreśliłam, podmieniłam miejscami, a rzeczy stawało się coraz więcej. To były już znaczące ilości. Wieczory spędzaliśmy na szukaniu rzeczy, które wpisaliśmy na kartki, robieniu ich zdjęć i wystawianiu lub co gorsza odkładaniu na kupkę „do wydania”. Zadowolenie, bo mimo wszystko pozbywaliśmy się rzeczy.
  4. Złość – wybuchło ok. 18 dnia, kiedy rzeczy stało się naprawdę sporo. Nie były to pojedyncze skarpetki, łyżeczki czy inne tego typu drobiażdżki. To były np. lampy, sterty rzeczy, które zagracały naszą garberobę. Nie dało się do niej wejść, a odstawione przedmioty nagle z ukrytych zakamarków wyszły i stanęły mi prosto pod nogami doprowadzając mnie do furii.
  5. Zadowolenie – tak, wróciłam do tego pozytywnego stanu, ponieważ po długich debatach i odkładania podjęcia akcji po prostu wywieźliśmy rzeczy z domu (nie schowaliśmy w garażu). Jacek zapakował samochód i wywiózł (give box na Słowackiego, Biblioteki itp.).

Jaka jest konkluzja?

Warto. Naprawdę warto, bo nawet jeśli sumarycznie nie wydaliśmy tylu rzeczy ile gra zakładała, nie graliśmy w 100% zgodnie z założeniami to cel osiągnęliśmy. Ruszyliśmy miejsca, do których dawno nie zaglądaliśmy, uporządkowaliśmy rzeczy, których nie używaliśmy i pewnie z dużym prawdopodobieństwem byśmy nigdy nie użyli. Oddaliśmy sporo rzeczy, które mogą teraz służyć innymi.

Teraz już bez jakiejkolwiek gry ruszamy na dół – w stronę naszych dwóch nieodkrytych kanciap:) Emocje na pewno będą, bo w życiu nigdy nie wydam moich uprzęży i butów wspinaczkowych, których nie używałam od 5 lat:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *