Sylwester z Muflonem

Podobno tylko 6% Polaków wyjechało gdzieś w przerwie świąteczno-noworocznej. W tym roku byliśmy wśród tych szczęśliwców i razem z wieloma znajomymi ruszyliśmy do Kotliny Kłodzkiej.

Zatrzymaliśmy się ponad Dusznikami, w schronisku „Pod Muflonem”. Całe szczęście, że kilka schronisk już w życiu widzieliśmy i nie jesteśmy przewrażliwieni, a cała ekipa była wyrozumiała. W skrócie: niewiele zmieniło się tam od czasu mojej wycieczki szkolnej w 2002 albo 2003 roku. Do tego tematu jeszcze wrócę 🙂

DSC_000001(2)

DSC_000001(3)

DSC_0037

Zachęceni ubiegłoroczną wizytą biegówkową w okolicach Zieleńca chcieliśmy zobaczyć nowe miejsca na nartach, ale też odwiedzić klasyki takie jak Masarykowa Chata. W ostatnim dniu nowego roku wybraliśmy się właśnie w stronę tego przyjaznego schroniska, górującego nad Zieleńcem, ale już po czeskiej stronie. Warunki śniegowe nie powalały, ale można było sunąć bez większych przeszkód. Dużym wyzwaniem okazało się tym razem ciągnięcie wózka z Marianną. W odróżnieniu od ostatniego razu, teraz nie mieliśmy płóz, ale co ważniejsze, sztywnego dyszla. Efekt był taki, że na zjazdach Mańka chciała pokazać, że jest szybsza.

DSC_0110

DSC_0038

DSC_0041

DSC_0111

DSC_0122
Gdy zbliżyliśmy się do Masarykowej na odległość czucia zimnego Primatora, Kofoli oraz knedlików i smażonego sera, znajomi powiedzieli nam, że schronisko jest dzisiaj czynne tylko do 14:00, bo przygotowują się do imprezy sylwestrowej. W sumie… logiczne.

Lekko głodna M. zasnęła, czując, że raczej nie dostanie szybko ciepłej strawy, a my szliśmy dalej. Dzień był długi, a jak się później okazało noc jeszcze dłuższa i płynnie przeszła w kolejny dzień.

Z „Muflona” robiliśmy wycieczki po okolicznych trasach rowerowych (jazda tam musi być niesamowita), biegowych (Polska i Czechy) i turystycznych – do knajp w Dusznikach 🙂
Odwiedziliśmy też tzw. termy w szpitalu-sanatorium Jan Kazimierz. Woda raczej do pływania niż pluskania z dzieckiem, ale radość i odprężenie gwarantowane.

Ostatniego dnia spakowaliśmy wszystko i postanowiliśmy pójść na pożegnalny obiad do Masarykowej (tak znowu :). Idziemy, idziemy, aż tu nagle Jusia rzuciła: „czy nie chcielibyście zostać jeden dzień dłużej?”. „Jasne, że chcemy” – odpowiedziałem, a Agnieszka była zdziwiona moją natychmiastową deklaracją. Od słowa do słowa i zostaliśmy.

IMG_1493

IMG_1488

IMG_1479

IMG_1461

IMG_1449

DSC_0123

Całą noc i cały dzień padało, więc warunki do łazikowania były bardzo fajne. Tego już drugiego z kolei ostatniego dnia zrobiliśmy dłuższą trasę przez Czechy i dało nam to trochę w kość.

Podsumowując: było super, Mania po raz kolejny pokazała, że jest rasową podróżniczką, w schronisku „Pod Muflonem” polecamy co najwyżej herbatę i piwo, pod warunkiem, że ciepło się ubierzesz.

W nowy rok weszliśmy bardzo pozytywnie i to z wielu względów. Już niedługo napiszemy co to dokładnie znaczy. Oj, będzie się działo 🙂

P.S. Tytułowy Muflon to nie tylko od schroniska. Tak wabi się pies właścicieli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *